Kuchnia jachtowa cd. - Ognisko cz.1
„P I E C Z O N K A „
- Uwagi wstępne:
Jest to doskonała potrawa pieczona w ognisku, pachnąca wędzonką i jałowcem. Do jej przygotowania przydałby się najlepiej ciężki, żeliwny rondel, albo kociołek, ale można ją zrobić dysponując zwykłym garnkiem o grubym dnie (byle nie emaliowanym, ponieważ emalia w wysokiej temperaturze „odskakuje”)
My przygotowujemy ją w dużym garnku o grubym dnie ze stali nierdzewnej
i z taką samą pokrywą (nie może być szklana, bo popęka). Garnek w całości wraz z pokrywką należy kilkakrotnie szczelnie owinąć grubą folią aluminiową (heavy duty), tak żeby nie było powietrza. Pieczenie w folii ma swoje dwie istotne zalety: pierwsze to fakt, że potrawa się zdecydowanie lepiej piecze, a druga, to ta, że garnek nie jest okopcony i nie trzeba dokonywać „cudów” żeby go doszorować. Po prostu jest czysty. Podobnie jak ziemniaki pieczone w folii w ognisku, które zjadamy w całości bez wyrzucania części spalonej, w przeciwieństwie do tych, które pieczemy bez niczego. Kiedyś klasyczną pieczonkę piekło się w specjalnych żeliwnych kociołkach, w których pokrywę uszczelniało się darnią i pewnie miała lepszy smak; ale wtedy wszystko smakowało inaczej. Wędliny były bez ulepszaczy i konserwantów; ziemniaki wykopane u „chłopa” prosto z pola nie miały sobie równych. Dzisiaj takich produktów praktycznie już nie ma.
Tak więc robimy z tego co jest dostępne.
- Przepis na 1 osobę:
- 2 duże ziemniaki,
- 2 duże cebule,
- 1 duża „pałka” kiełbasy (zwyczajnej, podwawelskiej, ogniskowej itp.)
- 1 „kółko” kiełbasy jałowcowej.
Niezależnie od ilości osób musimy oprócz ww. składników użyć:
- minimum 12 grubych plastrów wędzonego boczku,
- 2 opakowania boczku pokrojonego w cienkie plasterki,
- 12 plastrów jakiejś tłustej wędzonki (np.góralskiej),
- 6-8 ziaren suszonego jałowca (dostępne we wszystkich marketach lub
bazarach),
- 3-4 łyżeczki suszonego majeranku oraz
- wszystkie resztki wędlin i kiełbas, które nam zostały z poprzednich
posiłków.
Wykonanie:
Dno suchego, czystego garnka wykładamy plastrami grubo krojonego boczku, tak żeby pomiędzy plastrami nie było wolnej przestrzeni (powinny zachodzić na siebie). Jeżeli mamy więcej boczku możemy ułożyć kilka warstw ( zapobiegnie to przypaleniu się potrawy).
Ziemniaki myjemy i wrzucamy do lekko osolonej wody. Gotujemy na pół miękko – czyli około 15 min. Następnie odlewamy wodę, kroimy w plastry i układamy na boczku 1 warstwę. W pieczonce jest kilka warstw wszystkich składników. Następnie układamy cebulę, uprzednio obraną, umytą, pokrojoną w pół plasterki i przesmażoną chwilę na rozgrzanej patelni z olejem.
Kiełbasy, wędlinę, wędzonkę, pokrojone również w pół plasterki przesmażamy na oleju i układamy na cebuli. Teraz kolejna warstwa ziemniaków, potem kiełbas, cebuli, ponownie ziemniaki i tak do wyczerpania składników.
Na każdą warstwę kładziemy po 2 ziarnka jałowca i łyżeczkę majeranku rozsypaną na całą powierzchnię. Ostatnią warstwę powinny stanowić ziemniaki, na której układamy cienkie plasterki wędzonego boczku z opakowań. Garnek nie musi być wypełniony po brzegi. Proporcje również nie są sztywne. Można zwiększyć lub zmniejszyć ilość składników, w zależności od ilości osób i ich apetytu. Po wypełnieniu garnka nakrywamy go najpierw folią aluminiową (błyszczącą stroną do dołu), szczelnie zamykając, a następnie kładziemy pokrywkę mocno ją dociskając.
Jak wspomnieliśmy na wstępie cały garnek szczelnie owijamy kilkoma warstwami folii aluminiowej (musi być gruba, żeby nie popękała). Owijamy stroną błyszcząca do garnka. Praktycznie rozwijamy długi arkusz folii, na środku ustawiamy nasz garnek i od dna do pokrywki owijamy jak bandażem. Następny płat; garnek obracamy o 45 stopni i powtarzamy czynność. Folię mocno dociskamy do powierzchni garnka i pokrywki, tak żeby nie było wolnej przestrzeni. Następnie rozsuwamy żar ogniska i wstawiamy garnek zagrzebując go maksymalnie. Pieczemy około 1,5 godziny. Proponujemy podać pieczonkę z naszą sałatką „żeglarską” (patrz poprzednie posty) lub ze świeżą kiszoną kapustą. Smakuje wyśmienicie z piwem (najlepiej schłodzonym).
W pochmurne, deszczowe dni bez wiatru, kiedy stoimy w porcie lub na brzegu możemy ją zrobić w kambuzie na kuchence gazowej. Różnica jest tylko taka, że garnek owijamy folią w poprzek, a nie wzdłuż (tak żeby dno nie było owinięte). Jasne jest, że pieczonka z ogniska smakuje zdecydowanie bardziej, bo to i ogień i mrok dookoła. Jest nastrój, są śpiewy, często gitara. Po prostu jest lepiej.
Ale gdy deszcz pada, siedzimy w kabinie lub w namiocie to nie tylko dzieci się nudzą .Czemu wtedy nie zrobić pieczonki?
Dobre, sycące jedzonko zawsze poprawia humor – wszystkim!
Spróbujcie, smacznego.
andy&eli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz