Kuchnia jachtowa cd. - Grill - Ognisko cz.3
Ryby na grilu i ognisku cz .1
Żeglarstwo turystyczne po WJM kojarzy się nam wszystkim z wiatrem, świeżym powietrzem, wspaniałymi widokami, cudownymi wschodami i zachodami słońca, zdrowym wysiłkiem, pływaniem, licznymi ogniskami, nowymi znajomościami, niewiarygodnymi przygodami ,niezapomnianymi wspomnieniami, ale również dla wielu z nas z wędkowaniem. Jakaż to przyjemność i satysfakcja złowić „taaakkką” rybę, ale to, bądźmy szczerzy, zdarza się coraz rzadziej , natomiast nawet kilka „patelniaków” daje dużą frajdę łowiącemu i całej załodze.
I czy może być coś bardziej smacznego niż ta świeżo złowiona rybka, sprawiona i usmażona ze wspaniałą, rumianą chrupiącą skórką? Na pewno nie. Największy problem przed usmażeniem, to kto to ma oskrobać. Tu nie ma chętnych. Ale i na to jest sposób. Nawet na okonia, że nie wspomnimy o linie czy pstrągu, które jak nic sami nie złowimy możemy zawsze kupić w sklepach gospodarstw rybnych np. w Okartowie i Głodowie na Śniardwach, czy w Mikołajkach bądź Rucianem- Nidzie przy śluzie na Guziance.
Jak wcześniej wspominaliśmy, my pieczemy na grilu używając folii aluminiowe na ruszt, którą po rozgrzaniu grila do właściwej temperatury smarujemy olejem naturalnym lub olejem w sprayu, ale możemy piec bezpośrednio na ruszcie, po uprzednim posmarowaniu olejem na grubo.
Ta ostatnia forma niesie za sobą konieczność żmudnego oczyszczenia grila, czytaj szorowania (niestety), ale można i tak. Pora zacząć.
Okoń na grilu.
Zaczynamy od odcięcia głowy, następnie rozcinamy brzuch i dokładnie patroszymy, myjemy i osuszamy ręcznikiem papierowym. Z zewnątrz
i z wewnątrz skrapiamy sokiem z cytryny. Osuszamy; doprawiamy solą i pieprzem. Do środka wkładamy 2-3 gałązki zielonej pietruszki, koperku, mięty lub to kto co ma i co lubi. Może również nie być nic, ale wtedy
i smak jest inny. Rybę nacieramy olejem i wkładamy na ruszt. Grill przykrywamy pokrywą (jeśli jest), lub kawałkiem folii aluminiowej stroną błyszczącą do ryby.
Przewracamy przy pomocy łopatki lub 2 widelców po 5 minutach i pieczemy
następne 5 min. Ryba jest gotowa, gdy płetwa grzbietowa łatwo się oddziela, a powierzchnia tworzy ładną, zrumienioną skorupkę. Zdejmujemy z rusztu,
bierzemy „w garść” i jemy rozkoszując się smakiem. Można smażyć na ognisku, a i na patelni, co od czasu do czasu robimy, bo jak sama nazwa wskazuje „patelniaki” są najlepsze.
Następna ryba, o której wspominaliśmy na wstępie, to lin. Oto i przepis:
Lin na grilu.
Skrobanie lina niektórzy uważają za profanację, a większość uważa, że jest ono absolutnie zbyteczne. Podzielamy ten pogląd w całej rozciągłości.
Zatem, jak zwykle, zaczynamy od odcięcia głowy. Następnie patroszymy, myjemy i osuszamy. Skrapiamy sokiem z cytryny lub octem winnym np. jabłkowym. Powierzchnię lina polewamy octem (po chwili może zrobić się niebieski i to jest prawidłowe) i dokładnie usuwamy śluz. Teraz dokładnie spłukujemy ocet i sok z cytryny. Przyprawiamy pieprzem i solą, nacieramy oliwą i wkładamy na ruszt przygotowany jak poprzednio. Pieczemy około 10-12 minut na każdą stronę, aż skórka będzie rumiana.
Jednak najsmaczniejszy jest lin z patelni. Ponieważ pieczenie lina na patelni na kuchence w kabinie wiąże się z dużymi niedogodnościami (olej pryska dookoła i dymi) polecamy przenieść to pieczenie na zewnątrz, czyli na gril lub na żar ogniska.
Na patelnię wlewamy sporo oleju, a kiedy zacznie wrzeć wkładamy rybę uprzednio naciętą poprzecznie na powierzchni w 2- 3 miejscach. Małe ości
w czasie pieczenia łatwiej się rozpuszczą. Wkładając rybę na wrzący olej należy mieć osłonięte ręce (długi rękaw, rękawiczki), co uchroni nas przed przykrymi poparzeniami. Smażymy po 5-6 minut z każdej strony. Kiedy skórka będzie złoto-brązowa, a płetwy łatwo się oddzielają – ryba jest gotowa. I jest wspaniała. I najlepiej smakuje jedzona bezpośrednio rękoma (czystymi), kiedy oddzielamy ją na drobne kawałki. Ta ryba nie potrzebuje żadnych dodatków, co najwyżej kromkę chleba (najlepiej świeżego).
Można oczywiście podać wino lub piwo, ale zważywszy, że jemy rękoma stosowniejszym napojem wydaje się być piwo.
Miłych wrażeń kulinarnych.
andy&eli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz