czwartek, 2 czerwca 2011

Kuchnia jachtowa  cd.  -  F O N D U E  cz.3



Modyfikacja własna 2



Zanim do niej przystąpimy, kilka praktycznych uwag. Lata temu wstecz, kiedy nie było naczyń jednorazowych  trzeba było wozić na jachcie całą „zastawę”, która nie dość, że wspaniale się  tłukła szczególnie w rękach dzieci, to jeszcze zmywania  było co nie miara. Teraz tzw. „zastawę” mamy na jachcie tylko wtedy, gdy spodziewamy się zapowiedzianych gości, a we wszystkich innych przypadkach używamy (jak większość załóg) zastawy plastikowo- papierowej. Nie należy  tylko używać talerzy styropianowych, bo kroją się  równo razem z potrawą.

Jest wygodnie, nie trzeba zmywać; do torby śmieciowej, a w najbliższym porcie do pojemnika ze śmieciami. Ostatnio kupiliśmy miseczki do zupy o poj.0,5 l plastikowe, oczywiście jednorazowe. Na nasze pytanie, zadane z czystej ciekawości, jak się one  nazywają, Pani odpowiedziała: FLACZARKI. Piękna nazwa. Prawie jak zwis ozdobny męski, co w PRL oznaczało krawat. Tak więc teraz zmywamy jedynie kubki (normalne) i sztućce. Ale dość dygresji. Do tematu.

Drugą wersją naszego fondue oparliśmy na ogólnie znanym pieczeniu w oleju.

Ten sposób ma jednak tę wadę, że olej w wysokiej  temperaturze pryska, ponieważ zawiera dużo wody, która po rozgrzaniu wydala się na zewnątrz właśnie poprzez pryskanie. Tak więc ta  metoda  kompletnie nie nadaje się do zrobienia w kabinie jachtu, a nawet na pokładzie. Pozostaje nam gril lub ognisko na brzegu, co nie znaczy, że przyjemność jest mniejsza. Tu też używamy inne składniki. Garnek  wypełniamy  olejem w 2/3 (my używamy olej kujawski) i używamy dłuższych szpadek, żeby  się  nie  poparzyć. W oleju smażymy surowe mięsa, wątróbkę drobiową, kiełbasę, cebulę i marchewkę. Do opiekania radzimy  używać  miękkiego  mięsa bez kości, ponieważ  przy  kości  trudno będzie nam dopiec  mięso. Tak więc rozgrzewamy olej (gril lub żar ogniska)

do  wrzenia, najlepiej pod pokrywką. Pokrywkę z garnka z  wrzącym  olejem  zdejmujemy  zawsze zakładając długą  rękawicę  grilową.

Do pieczenia w oleju  my przygotowujemy  następujące składniki:

- wątróbkę drobiową, obraną z błon, umytą i pokrojoną na duże części,

- kurze piersi oczyszczone z tłuszczu i błon, umyte i pokrojone na kawałki około

  2x3 cm,

- karkówka w plastrach, umyta i pokrojona jw.,

- cebula, obrana, umyta i pokrojona na 8-ki,

- papryka (zielona lub czerwona), obrana z nasion, umyta i pokrojona

 na 4  części i każda z nich jeszcze na pół,

- marchewka, oskrobana, umyta i pokrojona na 3 cm odcinki,

- kalafior, podzielony na różyczki, umyty i wysuszony ręcznikiem papierowym,

- brokuły – jw.,

- kalarepka, obrana, umyta i pokrojona na odpowiednie części.

Oczywiście  nie wszystkie z wymienionych składników  musimy  użyć razem. Jest to lista propozycji, z której  każdy  wybierze sobie jakiś  zestaw  na swój wieczór  fondue.

Czasem podajemy do takiego zestawu sałatkę ziemniaczaną, czasem sałatę zieloną, ale nam najbardziej smakują aromatyczne ogórki małosolne, które sami sobie robimy na łódce (przepis w poprzednich postach). Oczywiście nie zapominamy o podaniu soli i pieprzu. Niezbędna jest również łyżka cedzakowa lub szczypce  do  wyjmowania kawałków, które spadają ze szpadek. Ważne jest  przygotowanie odpowiednich sosów, które podamy  do  mięs lub warzyw. Mogą to być wszystkie sosy BBC, ketchup łagodny i pikantny, musztarda – to do mięs, oraz dresingi (sosy) do warzyw. Wybór w sklepach jest tak duży, że na pewno nie będzie nam się chciało robić samemu, ale oczywiście można. Jak już mamy wszystko przygotowane, olej wrze, zasiadamy wygodnie wokół naszego  naczynia mając w zasięgu ręki talerzyki i szpadki i zaczynamy. Nadziewamy na szpadkę, to co nam najbardziej odpowiada i pieczemy w oleju. Następnie wykładamy na talerz, doprawiamy solą i pieprzem do smaku i maczamy w sosie lub dresingu zagryzając chlebem i dobierając do tego sałatę lub sałatki, a może ogórek małosolny. Następnie przygotowujemy następny kęs…. i tak do wyczerpania zapasów. Ponieważ pieczenie każdego kawałka zajmuje trochę czasu można go wykorzystać na interesującą konwersację, wymianę poglądów, opowiedzenie kilku nowych dowcipów czy anegdot, można pośpiewać, albo posłuchać gitary, powspominać stare rejsy. A potem w długie jesienne i zimowe  wieczory będziemy wspominać właśnie  te chwile i w myślach zaczną  się  rodzić plany na przyszły sezon, do którego będziemy przygotowywać się  bogatsi w doświadczenia nie tylko żeglarskie, ale i kuchenne na jachcie.

Następny  post  to niespodzianka – fondue dla dzieci. Zapraszamy.



andy&eli   






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz