Kuchnia jachtowa cd. - F O N D U E cz.3
Modyfikacja własna 2
Zanim do niej przystąpimy, kilka praktycznych uwag. Lata temu wstecz, kiedy nie było naczyń jednorazowych trzeba było wozić na jachcie całą „zastawę”, która nie dość, że wspaniale się tłukła szczególnie w rękach dzieci, to jeszcze zmywania było co nie miara. Teraz tzw. „zastawę” mamy na jachcie tylko wtedy, gdy spodziewamy się zapowiedzianych gości, a we wszystkich innych przypadkach używamy (jak większość załóg) zastawy plastikowo- papierowej. Nie należy tylko używać talerzy styropianowych, bo kroją się równo razem z potrawą.
Jest wygodnie, nie trzeba zmywać; do torby śmieciowej, a w najbliższym porcie do pojemnika ze śmieciami. Ostatnio kupiliśmy miseczki do zupy o poj.0,5 l plastikowe, oczywiście jednorazowe. Na nasze pytanie, zadane z czystej ciekawości, jak się one nazywają, Pani odpowiedziała: FLACZARKI. Piękna nazwa. Prawie jak zwis ozdobny męski, co w PRL oznaczało krawat. Tak więc teraz zmywamy jedynie kubki (normalne) i sztućce. Ale dość dygresji. Do tematu.
Drugą wersją naszego fondue oparliśmy na ogólnie znanym pieczeniu w oleju.
Ten sposób ma jednak tę wadę, że olej w wysokiej temperaturze pryska, ponieważ zawiera dużo wody, która po rozgrzaniu wydala się na zewnątrz właśnie poprzez pryskanie. Tak więc ta metoda kompletnie nie nadaje się do zrobienia w kabinie jachtu, a nawet na pokładzie. Pozostaje nam gril lub ognisko na brzegu, co nie znaczy, że przyjemność jest mniejsza. Tu też używamy inne składniki. Garnek wypełniamy olejem w 2/3 (my używamy olej kujawski) i używamy dłuższych szpadek, żeby się nie poparzyć. W oleju smażymy surowe mięsa, wątróbkę drobiową, kiełbasę, cebulę i marchewkę. Do opiekania radzimy używać miękkiego mięsa bez kości, ponieważ przy kości trudno będzie nam dopiec mięso. Tak więc rozgrzewamy olej (gril lub żar ogniska)
do wrzenia, najlepiej pod pokrywką. Pokrywkę z garnka z wrzącym olejem zdejmujemy zawsze zakładając długą rękawicę grilową.
Do pieczenia w oleju my przygotowujemy następujące składniki:
- wątróbkę drobiową, obraną z błon, umytą i pokrojoną na duże części,
- kurze piersi oczyszczone z tłuszczu i błon, umyte i pokrojone na kawałki około
2x3 cm,
- karkówka w plastrach, umyta i pokrojona jw.,
- cebula, obrana, umyta i pokrojona na 8-ki,
- papryka (zielona lub czerwona), obrana z nasion, umyta i pokrojona
na 4 części i każda z nich jeszcze na pół,
- marchewka, oskrobana, umyta i pokrojona na 3 cm odcinki,
- kalafior, podzielony na różyczki, umyty i wysuszony ręcznikiem papierowym,
- brokuły – jw.,
- kalarepka, obrana, umyta i pokrojona na odpowiednie części.
Oczywiście nie wszystkie z wymienionych składników musimy użyć razem. Jest to lista propozycji, z której każdy wybierze sobie jakiś zestaw na swój wieczór fondue.
Czasem podajemy do takiego zestawu sałatkę ziemniaczaną, czasem sałatę zieloną, ale nam najbardziej smakują aromatyczne ogórki małosolne, które sami sobie robimy na łódce (przepis w poprzednich postach). Oczywiście nie zapominamy o podaniu soli i pieprzu. Niezbędna jest również łyżka cedzakowa lub szczypce do wyjmowania kawałków, które spadają ze szpadek. Ważne jest przygotowanie odpowiednich sosów, które podamy do mięs lub warzyw. Mogą to być wszystkie sosy BBC, ketchup łagodny i pikantny, musztarda – to do mięs, oraz dresingi (sosy) do warzyw. Wybór w sklepach jest tak duży, że na pewno nie będzie nam się chciało robić samemu, ale oczywiście można. Jak już mamy wszystko przygotowane, olej wrze, zasiadamy wygodnie wokół naszego naczynia mając w zasięgu ręki talerzyki i szpadki i zaczynamy. Nadziewamy na szpadkę, to co nam najbardziej odpowiada i pieczemy w oleju. Następnie wykładamy na talerz, doprawiamy solą i pieprzem do smaku i maczamy w sosie lub dresingu zagryzając chlebem i dobierając do tego sałatę lub sałatki, a może ogórek małosolny. Następnie przygotowujemy następny kęs…. i tak do wyczerpania zapasów. Ponieważ pieczenie każdego kawałka zajmuje trochę czasu można go wykorzystać na interesującą konwersację, wymianę poglądów, opowiedzenie kilku nowych dowcipów czy anegdot, można pośpiewać, albo posłuchać gitary, powspominać stare rejsy. A potem w długie jesienne i zimowe wieczory będziemy wspominać właśnie te chwile i w myślach zaczną się rodzić plany na przyszły sezon, do którego będziemy przygotowywać się bogatsi w doświadczenia nie tylko żeglarskie, ale i kuchenne na jachcie.
Następny post to niespodzianka – fondue dla dzieci. Zapraszamy.
andy&eli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz