sobota, 26 marca 2011

N a s z a    K u c h n i a   J a c h t o w a . 
Rozpoczynamy  cykl postów  poświęconych  kuchni  na  jachcie. Do  sezonu  letniego (żeglarskiego) zaczynamy  przygotowania  zwykle  na  kilka  tygodni  wcześniej. Obok  planowania  trasy  i  miejsc,  które  będziemy  chcieli  odwiedzić przygotowujemy  na  początek  listę niezbędnych  zakupów artykułów,  które  nie  wymagają  specjalnego  przechowywania, a  będą  potrzebne  w  czasie  całego  sezonu. My, jako  ludzie  na  emeryturze, a więc nie  związani  z  żadnymi ograniczeniami  czasowymi, ponad to dysponującymi  własną „łódką”  zwykle  zaczynamy  sezon (jak  większość) w pierwszy długi  weekend, a kończymy  w  ostatnich  dniach  września. Sezon  mamy  więc  długi, stąd  i  lista  zakupów „stałych” też jest długa. Obecnie  pływamy  tylko  we dwoje na „łódce” 8,5 m po pokładzie, stąd też miejsc do  „zmagazynowania”
zapasów  jest  wystarczająco. Specyfika  pływania  w  rejsach  załogowowych  (czasy  studenckie), czy  rodzinnych (pływaliśmy  z  dwójką  naszych  dzieci)
jest  diametralnia  różna od obecnej, ale  nabyte  wcześniej  doświadczenia
pozostaną  na  zawsze, stąd też  chcemy  się  podzielić i tymi  teraz  i  tymi  odległymi. Zmienił  się  również  „sposób” pływania. Nie są  to  już  rejsy 2 – 4 tygodniowe, ale 5- 7 dniowe. Ponieważ  mieszkamy na  Mazurach, o od Śniardw
gdzie jest nasz port  macierzysty, dzieli   nas  kilka  minut  jazdy  samochodem
możemy  sobie  pozwolić na  taki  rytm: kilka  dni  pływania, oczywiście  jeśli  pogoda dopisuje, a potem  parę dni  przerwy na uzupełnienie zakupów artykułów krótkoterminowych, pranie, przeglądnięcie  poczty, wygodne  wyspanie  się, dobry (nieograniczony czasem prysznic) i… wracamy. I tak        „da capo al fine” (mówiąc  językiem  muzycznym) . Przed  rozpoczęciem  pływania  układamy  również jadłospis  na  najbliższe  parę  dni, ale  też i  na  dalsze  tygodnie (przetwory).
Z zapasów  trwałych, które  zawsze  mamy  pod reką, w krótkim  czasie  możemy  przygotować  awaryjny  posiłek. Mając  makaron,  ryż,  przyprawy, konserwy, zupy i sosy w proszku, mleko, placki  ziemniaczane (w proszku)
i inne  podobne składniki żadna niespodziewana  wizyta, czy inna  awaryjna  sytuacja  nie  jest  w stanie  nas  zaskoczyć. Ale  zawsze  preferowaliśmy
konserwy robione  przez  nas  w  domu, które można  przygotować  szybko
i tanio, a co  najważniejsze  mogą  być  przechowywane  na  jachcie  bez  lodówki 2-3 miesiące i  dłużej. Te konserwowane przez nas  produkty zaczęliśmy  stosować w czasie  naszych  rejsów  rodzinnych (wtedy 4-o  tygodniowych) i nigdy nam, ani naszym nawet małym  dzieciom nie zdarzyła  się  nigdy żadna  niedyspozycja żołądkowa, nie  wspominając  o  jakimkolwiek  zatruciu pokarmowym. Spróbujemy  podzielić  się  naszym  doświadczeniem  w tym  zakresie.
Na  początek kilka  dobrych  rad:
Masło  lub  margarynę możemy  mieć  zawsze  świeże nawet wtedy  kiedy  nie  mamy  lodówki. Przechowujemy  je w zielonym  ogórku. W tym celu  należy  kupić jak  największe  i  najgrubsze  zielone  ogórki. Schłodzić  je  w  zimnej  wodzie, przeciąć  je  wzdłuż, wydrążyć  pestki w  obu  połówkach, a w to  miejsce  włożyć  masło (margarynę) mocno  ugniatając, żeby  pozbyć  się  powietrza. Połówki  składamy, owijamy  folią  aluminiową (błyszczącą  stroną
do  wewnątrz), wkładamy do  torebki  foliowej i  umieszczamy  torebkę  w chłodnym  miejscu. U nas  jest  to  zęza (sucha), a  na „ mieczówkach” można  schować  to  do  przedniej  bakisty , której  dno  jest  poniżej  linii  wodnej.
Innym  sposobem  przechowywania  masła (margaryny)  jest  włożenie  do  słoika typu twist, lub  do  innego  szczelnego  pojemnika. Masło  należy  dokładnie  ugnieść (powietrze) i zalać zimną osoloną  wodą  (płaska łyżeczka soli na szklankę  wody). Słoik  owijamy  folią  aluminiową i wstawiamy w chłodne  miejsce  zabezpieczając przed  upadkiem.
Jeśli  mamy  świeże  mięso np. pierś kurczaka, karkówkę czy  inne  mięso  w  kawałku należy  włożyć  je  do  szczelnego  pojemnika, zalać  sokiem  pomarańczowym lub maślanką, zamknąć pojemnik i włożyć w chłodne i ciemne miejsce. Tak  zabezpieczone  mięso  przechowa  się przez 1-2 dni, a przy  okazji „zamarynuje” się. Po  wyjęciu  z „marynaty” wystarczy  tylko  doprawić  solą, pieprzem, czosnkiem…… czym  kto  lubi  i  gotowe.
- Utarte  ziemniaki  na  placki  kartoflane  nie  ściemnieją tak  szybko  jeżeli  ich  powierzchnię  posypiemy  mąką.
- Bułkę  tartą przesmażoną  z  masłem, którą  używamy  do polania  fasolki  szparagowej, kalafiora, marchewki  lub  chociażby „leniwych” pierogów 
nie  powinniśmy  smażyć  razem. Należy  najpierw zrumienić  bułkę  na  suchej !
patelni. Wyłączyć palnik i  dodać  masło. Bułka  nie  wchłonie wtedy dużo masła, a potrawa  będzie  mniej  kaloryczna  i  bardziej  smaczna.
c.d. – następny  post.

andy&eli
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz