czwartek, 2 czerwca 2011

Kuchnia  jachtowa  cd.  -  Grill  cz.9

Sosy  do  surowych  warzyw.



Sos  serowy do surowych  warzyw. Potrzebujemy:

- 1 opakowanie serka białego, homogenizowanego,

- 1 małe opakowanie śmietany lub jogurtu greckiego,

- 1 pęczek szczypiorku, umytego, osuszonego i posiekanego,

- 1 ząbek czosnku  roztartego na masę z ½ łyżeczki soli,

- 1 zielony, mały ogórek, obrany, umyty i utarty na tarce z dużymi oczkami,

- przyprawy: pieprz i sól.

Serek ucieramy ze śmietaną lub jogurtem; dodajemy czosnek i dalej ucieramy. Dodajemy szczypiorek i ogórek. Dokładnie mieszamy. Ewentualnie doprawiamy  solą i pieprzem.



Sos  (dip)  serowo- pomidorowy  do surowych  warzyw. Potrzebujemy:

- 1 opakowanie serka białego, homogenizowanego,

- 1 opakowanie jogurtu greckiego (naturalnego),

- 1 pęczek koperku, umytego, osuszonego i posiekanego,

- 1 małą cebulę, obraną, umytą i pokrojoną w drobną kostkę,

- 1 ząbek czosnku zmiażdżonego i utartego ze szczyptą soli,

- 2 średnie pomidory, umyte, sparzone i pokrojone w drobną kostkę( po zdjęciu

  skórki),

- przyprawy: pieprz i sól.

Serek  utrzeć z jogurtem i czosnkiem, dodać cebulę i nadal chwilę  ucierać, następnie dodać pomidory i dokładnie wymieszać. Teraz dodajemy koperek, jeszcze raz mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem, jeśli istnieje taka potrzeba.



Podaliśmy przepisy na kilka stosowanych przez nas sosów do pieczonych mięs oraz wędlin, jak również sosy do surowych warzyw, które z powodzeniem można użyć do zielonej sałaty, albo mieszanki różnych sałat. Sosy do warzyw również świetnie się  nadają do  tzw. talerza warzyw, na który składają się:

- młode marchewki, oskrobane, umyte i pokrojone na kawałki,

- rzodkiewki z odciętymi korzonkami i listkami, dokładnie umyte,

- seler naciowy, obrany, umyty i pokrojony na kawałki,

- kalafior blanszowany, podzielony na „różyczki, 

- brokuły blanszowane i podobnie podzielone na „różyczki”.

Równie dobre z tym sosem są  jabłka i gruszki, umyte  i pokrojone na 8-ki (oczywiście bez pestek).

W tym miejscu chcielibyśmy  przytoczyć pewną ciekawostkę  z  okresu  naszych studiów (lata 60-te). Otóż w okresie sesji egzaminacyjnych, kiedy  wysiłek  umysłowy  był naprawdę  na  maksymalnym  poziomie zalecano studentom (radio i prasa) „pojadanie” rzodkiewek smarowanych niewielką ilością  masła i lekko osolonych.

Na ile  miało  to  wpływ  na  podwyższenie  naszych  zdolności  percepcyjnych trudno  powiedzieć, natomiast  smak  miały  te  rzodkiewki  znakomity. I dzisiaj

chętnie  sięgnęlibyśmy po nie, gdyby nie ten cholesterol i nie tylko. Natomiast  wszystkim, którzy nie mają  podobnych  problemów  polecamy ten przysmak.

Jako drugie panaceum podnoszące wydolność naszych umysłów,

a w szczególności pamięci były herbatniki smarowane masłem, które należało popijać herbatą koniecznie osłodzoną  miodem.

To są właśnie, między innymi , te smaki młodości, do których chciałoby się  powrócić, ale….Ale powspominać miło. A no i jeszcze  świeże  zielone ogórki, obrane, umyte i pokrojone w ćwiartki, które  również należało  maczać  w  miodzie. Spróbujcie w najbliższej sesji, może i Wam  pomogą.

Powodzenia. Napiszcie czy i Wam pomoglo?



andy&eli






Kuchnia  jachtowa  cd.  -  Grill  cz.8

Sosy do  pieczonych mięs.



Sos żurawinowy do pieczonych mięs i wędlin. Potrzebujemy:

- 1 słoik gotowej żurawiny do mięsa,

- 3 łyżki gotowego, tartego chrzanu,

- 2 łyżki dżemu z czerwonej porzeczki,

- 1/3 szklanki czerwonego, wytrawnego wina,

- 2 łyżeczki musztardy.

Wszystko  razem  dokładnie  mieszamy i odstawiamy na 2-3 godziny do „przegryzienia się smaków.”



Sos  pomarańczowy do wszystkich pieczonych mięs.

- 1 średni słoik majonezu,

- starta skórka z całej pomarańczy, uprzednio umytej i sparzonej,

- sok wyciśnięty z ½ pomarańczy,

- 4 cząstki pomarańczy odseparowane z błonek, pokrojone w kostkę,

- szczypta soli i pieprzu.

Majonez ubijamy z sokiem pomarańczowym, cukrem, pieprzem i startą skórką  pomarańczową. Dodajemy cząstki pomarańczy i mieszamy. Próbujemy; ewentualnie dodajemy trochę  cukru. Odstawiamy na 2 godziny. Przed podaniem  mieszamy.



Sos  musztardowy do wędlin, kiełbasy i pieczonych mięs. Potrzebujemy:

- 1 średni słoik majonezu,

- 2 łyżki śmietany lub jogurtu,

- 1 łyżeczka lub nieco więcej cukru,

- ½ łyżeczki pieprzu mielonego,

- 2 łyżki musztardy,

- 1 mały pęczek szczypiorku, umyty, osuszony i posiekany,

- 1 mały pęczek  pietruszki  jw.

Wszystkie  składniki należy  dokładnie  utrzeć; spróbować i ewentualnie doprawić  odrobiną soli i cukru.



Sos  serowy  do  wszystkich pieczonych mięs oraz do surowych warzyw i sałaty. Potrzebujemy:

- 1 duże opakowanie jogurtu greckiego,

- 2 plastry sera pleśniowego,

- przyprawy: pieprz i sól.

Ser drobno kruszymy i rozcieramy z jogurtem, ale  niezbyt dokładnie. Powinny  być małe kawałki nie roztartego sera. Doprawiamy solą i  pieprzem  do  smaku.

andy&eli


Kuchnia jachtowa cd.  -  F O N D U E cz.4



Fondue  dla  dzieci.

Mieliśmy ucztę  dla dorosłych, pora pomyśleć o dzieciach. Przed laty, gdy nasze dzieci były małe wielokrotnie w czasie urlopu pływaliśmy z naszymi przyjaciółmi i ich pociechami. Zawsze najtrudniej było wymyślić dla nich jakieś sensowne i zarazem bezpieczne zajęcie. Na tamte czasy właściwie były tylko trzy interesujące zabawy dla dzieciaków. Najważniejsze było „siedzenie” w wodzie i próby nauki pływania. Drugie to wędkowanie i trzecie, najbardziej atrakcyjne to oczywiście ognisko. Atrakcyjność podnosił również fakt, że wtedy  można było  pójść spać znacznie później. A ognisko to głównie kiełbaski na długim  patyku  i  kartofle upieczone w żarze. Nikomu wtedy  nie śniło się fondue, a nawet nikt nie wiedział co to takiego. Dziś, w zupełnie innych realiach nie tylko dorośli  mają swoje fondue i to w rożnych formach, ale mają je również dzieci. I pomyślcie, że jeżeli dzieciom zorganizujemy ich party przy kociołku z fondue  wczesnym wieczorem (konieczne ognisko), to nie będą  miały żalu do nas, że my mamy swoje pózniej, przeciągające się często do późnych godzin nocnych. Do rzeczy. Co potrzebujemy?

- ½ kg ciemnej czekolady,

- 1 ½ szklanki 30% śmietanki,

- owoce : - truskawki,

                - jabłka, umyte i pokrojone na 8-ki, bez pestek,

                - gruszki, umyte i pokrojone jw.,

                - śliwki umyte i przepołowione, bez pestek

                - kiwi pokrojone na kostki,

                - melony (watermelon, honeymelon, cantalupa) pokrojone na kostki,

                - mango, obrane z pestki i pokrojone w plasterki, a następnie

                  w kostki.

Czekoladę rozpuścić w garnku mniejszym postawionym w garnku większym z wrzącą wodą (rodzaj łazni wodnej), od czasu do czasu mieszając i powoli dodając śmietankę. Kiedy mamy jednolitą masę zestawiamy naczynie z ognia i przenosimy na wygasający żar ogniska lub gril. Bezpieczniej i atrakcyjniej jest przy ognisku, zważywszy fakt, że to fondue będzie deserem np. po kiełbaskach pieczonych w ognisku wcześniej. Woda będzie ciągle gorąca, a czekolada płynna. Owoce nadziewamy na szpadki (patyczki) i maczamy  w gorącej czekoladzie. Odkładamy  na  tacę, żeby odczekać aż czekolada ostygnie i skrzepnie. Po umoczeniu w ten sposób  wszystkich przygotowanych owoców dzieci bezpiecznie mogą  przystąpić  do  zajadania się  czekoladowymi pysznościami owocowymi bez obawy, że któreś  może się  poparzyć. Pamiętajmy: nadzór dorosłej osoby nad całą imprezą jest bezwzględnie konieczny.  I na tym kończymy nasz krótki cykl o fondue.

andy&eli
Kuchnia jachtowa  cd.  -  F O N D U E  cz.3



Modyfikacja własna 2



Zanim do niej przystąpimy, kilka praktycznych uwag. Lata temu wstecz, kiedy nie było naczyń jednorazowych  trzeba było wozić na jachcie całą „zastawę”, która nie dość, że wspaniale się  tłukła szczególnie w rękach dzieci, to jeszcze zmywania  było co nie miara. Teraz tzw. „zastawę” mamy na jachcie tylko wtedy, gdy spodziewamy się zapowiedzianych gości, a we wszystkich innych przypadkach używamy (jak większość załóg) zastawy plastikowo- papierowej. Nie należy  tylko używać talerzy styropianowych, bo kroją się  równo razem z potrawą.

Jest wygodnie, nie trzeba zmywać; do torby śmieciowej, a w najbliższym porcie do pojemnika ze śmieciami. Ostatnio kupiliśmy miseczki do zupy o poj.0,5 l plastikowe, oczywiście jednorazowe. Na nasze pytanie, zadane z czystej ciekawości, jak się one  nazywają, Pani odpowiedziała: FLACZARKI. Piękna nazwa. Prawie jak zwis ozdobny męski, co w PRL oznaczało krawat. Tak więc teraz zmywamy jedynie kubki (normalne) i sztućce. Ale dość dygresji. Do tematu.

Drugą wersją naszego fondue oparliśmy na ogólnie znanym pieczeniu w oleju.

Ten sposób ma jednak tę wadę, że olej w wysokiej  temperaturze pryska, ponieważ zawiera dużo wody, która po rozgrzaniu wydala się na zewnątrz właśnie poprzez pryskanie. Tak więc ta  metoda  kompletnie nie nadaje się do zrobienia w kabinie jachtu, a nawet na pokładzie. Pozostaje nam gril lub ognisko na brzegu, co nie znaczy, że przyjemność jest mniejsza. Tu też używamy inne składniki. Garnek  wypełniamy  olejem w 2/3 (my używamy olej kujawski) i używamy dłuższych szpadek, żeby  się  nie  poparzyć. W oleju smażymy surowe mięsa, wątróbkę drobiową, kiełbasę, cebulę i marchewkę. Do opiekania radzimy  używać  miękkiego  mięsa bez kości, ponieważ  przy  kości  trudno będzie nam dopiec  mięso. Tak więc rozgrzewamy olej (gril lub żar ogniska)

do  wrzenia, najlepiej pod pokrywką. Pokrywkę z garnka z  wrzącym  olejem  zdejmujemy  zawsze zakładając długą  rękawicę  grilową.

Do pieczenia w oleju  my przygotowujemy  następujące składniki:

- wątróbkę drobiową, obraną z błon, umytą i pokrojoną na duże części,

- kurze piersi oczyszczone z tłuszczu i błon, umyte i pokrojone na kawałki około

  2x3 cm,

- karkówka w plastrach, umyta i pokrojona jw.,

- cebula, obrana, umyta i pokrojona na 8-ki,

- papryka (zielona lub czerwona), obrana z nasion, umyta i pokrojona

 na 4  części i każda z nich jeszcze na pół,

- marchewka, oskrobana, umyta i pokrojona na 3 cm odcinki,

- kalafior, podzielony na różyczki, umyty i wysuszony ręcznikiem papierowym,

- brokuły – jw.,

- kalarepka, obrana, umyta i pokrojona na odpowiednie części.

Oczywiście  nie wszystkie z wymienionych składników  musimy  użyć razem. Jest to lista propozycji, z której  każdy  wybierze sobie jakiś  zestaw  na swój wieczór  fondue.

Czasem podajemy do takiego zestawu sałatkę ziemniaczaną, czasem sałatę zieloną, ale nam najbardziej smakują aromatyczne ogórki małosolne, które sami sobie robimy na łódce (przepis w poprzednich postach). Oczywiście nie zapominamy o podaniu soli i pieprzu. Niezbędna jest również łyżka cedzakowa lub szczypce  do  wyjmowania kawałków, które spadają ze szpadek. Ważne jest  przygotowanie odpowiednich sosów, które podamy  do  mięs lub warzyw. Mogą to być wszystkie sosy BBC, ketchup łagodny i pikantny, musztarda – to do mięs, oraz dresingi (sosy) do warzyw. Wybór w sklepach jest tak duży, że na pewno nie będzie nam się chciało robić samemu, ale oczywiście można. Jak już mamy wszystko przygotowane, olej wrze, zasiadamy wygodnie wokół naszego  naczynia mając w zasięgu ręki talerzyki i szpadki i zaczynamy. Nadziewamy na szpadkę, to co nam najbardziej odpowiada i pieczemy w oleju. Następnie wykładamy na talerz, doprawiamy solą i pieprzem do smaku i maczamy w sosie lub dresingu zagryzając chlebem i dobierając do tego sałatę lub sałatki, a może ogórek małosolny. Następnie przygotowujemy następny kęs…. i tak do wyczerpania zapasów. Ponieważ pieczenie każdego kawałka zajmuje trochę czasu można go wykorzystać na interesującą konwersację, wymianę poglądów, opowiedzenie kilku nowych dowcipów czy anegdot, można pośpiewać, albo posłuchać gitary, powspominać stare rejsy. A potem w długie jesienne i zimowe  wieczory będziemy wspominać właśnie  te chwile i w myślach zaczną  się  rodzić plany na przyszły sezon, do którego będziemy przygotowywać się  bogatsi w doświadczenia nie tylko żeglarskie, ale i kuchenne na jachcie.

Następny  post  to niespodzianka – fondue dla dzieci. Zapraszamy.



andy&eli   






Kuchnia jachtowa  cd. – F O N D U E  cz.2



Modyfikacja własna 1.



Przygotowanie  fondue  na  jachcie jest możliwe, ale też i niebezpieczne, ponieważ fala albo nagły ruch np. załoganta, lub jakiś niefortunny ruch cooka

Może doprowadzić do sytuacji, że naczynie, w którym  przygotowujemy

fondue może spaść z palnika i poparzyć  kogoś z biesiadników. Znacznie  bezpieczniej będzie, jeżeli przeniesiemy się  na ląd do ogniska, albo w porcie na trawę lub  chociażby na pomost (o ile nie jest ruchomy). Do tego ostatniego miejsca najlepszy  wydaje  się  jak  najmniejszy  gril na małych nóżkach ( do kupienia za grosze prawie na każdej stacji benzynowej czy sklepach AGD).

My  na  swój sposób zmodyfikowaliśmy  klasyczne, szwajcarskie fondue.

Nie musimy mieć do tego specjalnego naczynia z podgrzewaczem. Wystarczy dość szeroki, płaski garnek ustawiony na malutkim grilu (żarzącym się oczywiście). Do garnka  wlewamy gotowy, kupiony sos pomidorowy np. taki do spaghetti lub sos grzybowy, także gotowy; bądź robimy z torebki wg. przepisu.

Jeżeli  mamy  swój  własny, ulubiony  sos, to również  możemy go zrobić.

Obojętnie jaki sos użyjemy, podgrzewamy go na kuchence gazowej w kabinie jachtu i wynosimy na zewnątrz, gdzie nasz mały grill żarzy się. Stawiamy garnek na grilu lub na żarze dogasającego ogniska ( wtedy  warto garnek  owinąć folią  aluminiową – nie okopci się i lepiej trzyma temperaturę)

 i zaczynamy biesiadę. Przed podgrzaniem sosu należy przygotować  szpadki

(takie jak do szaszłyków), jeżeli ich nie mamy możemy je zrobić

z gałązek pozbawionych liści (muszą  być z drzew liściastych, bo sosnowe i świerkowe dają nie tylko żywiczny zapach, ale i gorycz). Do pieczenia,

 a właściwie gotowania w sosie nadają się wszystkie  rodzaje wędlin, bułka i chleb.

My przygotowujemy: około 3 cm długości kawałki kiełbasy podwawelskiej (ponacinanej poprzecznie – szybciej się gotuje), podobne kawałki kiełbasy polskiej pieczonej, kostki wędzonki góralskiej 3x3 cm i podobne kostki sera salami, lub grube plasterki podzielone na 4 części. Podobnie  porcjujemy szynkę lub kiełbasę krakowską, jeśli akurat mamy w kawałku. Wymiary podane są jedynie orientacyjne. Chodzi o to żeby były to  kawałki takiej wielkości, które dadzą się  nadziać  na nasze szpadki. Ponadto używamy kalafior i brokuły, które po podzieleniu na „różyczki” myjemy i zalewamy wrzątkiem na 3-4 minuty, cedzimy i podajemy  w salaterkach lub miseczkach. Te warzywa po blanszowaniu tracą  charakterystyczny smak „surowizny”. Pieczywo, które nie musi być świeże, również kroimy w kostki i zanurzamy w sosie, ale  możemy nie kroić w kawałki a w plastry i opiekać nad ogniskiem lub na grilu. Do tego możemy podaż zieloną sałatę z sosem Winegret lub z sokiem cytrynowym lekko ocukrzonym. Mogą być także ogórki  małosolne, które sami zrobiliśmy (przepis podaliśmy w poprzednich postach). Należy  przygotować tyle produktów, żeby wszyscy się najedli. Jeżeli zostały nam z poprzednich posiłków kotlety mielone lub inne  mięsa (gulasz się nie nadaje) czy wędlina nawet w plasterkach (nadziewamy ją na szpadki „harmonijkowo”), wszystko to możemy użyć. Musimy być  również  przygotowani na ewentualne  dogotowanie  następnej porcji  sosu – tym razem może być inny. To tylko urozmaici nasz wieczór

z fondue. I nie musi być ognisko. Naprawdę  wystarczy „malutki” grill,

 na zakup którego gorąco namawiamy. Posiłek nie jest pracochłonny, nie jest drogi, a zabawa jest doskonała. Przekonajcie się  sami.

Następny  post  poświęcimy kolejnej nasze  modyfikacji  fondue, na którą już dziś  zapraszamy.



andy&eli


Kuchnia  jachtowa  cd.   - F O N D U E ( eur. fon’di, 

 amer.  fa:n’du: )   -  cz. 1



Jest  to  szwajcarska, narodowa  potrawa bardzo  rozpowszechniona  w  Europie i USA. Do nas również  pomału  zaczyna docierać. Na czym to polega? Otóż  potrzebne jest  specjalne  podgrzewane naczynie, w którym    rozpuszcza się ser i następnie podgrzewa, albo sos, albo olej  albo… czekolada. Podgrzewacze są spirytusowe lub są to specjalne świeczki do podgrzewania.

W skład zestawu wchodzi  ponadto komplet  szpadek  do nadziewania mięsa, wędlin, bułki itp. oraz miseczki  do sosów. Jest to  znakomita zabawa towarzyska, która może  trwać do białego  rana. Każdy coś  sobie piecze, zwykle to na co ma  ochotę, potem macza w sosie i zjada.

Jak to  działa ? Podamy to na przykładzie:

Fondue klasyczne z 3 serów. Potrzebne nam będą następujące składniki:

- 1 szklanka startego sera Ementaler,

- 1 szklanka startego sera Grujer,

- 2/3 szklanki startego sera Parmezan,

- 1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę,

- 4 łyżki masła,

- 1 pałka selera naciowego, ostruganego, umytego i pokrojonego w kostkę,

- ¼ łyżeczki sproszkowanej musztardy,

- ¼ łyżeczki startej gałki muszkatołowej,

- 3 łyżeczki mąki ziemniaczanej,

- szczypta pieprzu cayenne ( lub chili),

- 1 ¼ szklanki białego, wytrawnego wina,

- 2 łyżki  Brandy.

Przyrządzenie sosu serowego wymaga pewnej wprawy, ale nie jest znowu takie trudne. Należy  tylko dopilnować, żeby ser się  jedynie  rozpuszczał, a nie gotował. Zaczynamy:

W płaskim rondlu podsmażyć na maśle czosnek, dodać selery i chwilę  smażyć. Dodać wino i mieszając dusić przez 3-4 minuty, a następnie wsypujemy  kolejno  sery cały czas mieszając. W Brandy rozpuścić mąkę ziemniaczaną i dodać do garnka. Dokładnie wymieszać i dusić na małym ogniu przez 10 minut. Zestawić

Z ognia i postawić rondelek na  żarze dogasającego ogniska lub na małym ogniu na grilu. Na szpadki nadziewamy uprzednio przygotowane produkty. Mogą to być: bułka lub chleb pokrojone w dużą kostkę (2x3 cm), kawałki kiełbasy (3x3),

Kawałki szynki (2x2), kawałki wędzonego boczku, kawałki pieczonej piersi kurczaka, karkówka; słowem wszystkie gotowe mięsa i wędliny.

Do tego  podajemy dobre, czerwone, wytrawne  wino i mamy prawdziwą, wspaniała ucztę.

Następny  post  poświęcimy naszej  modyfikacji fondue.

andy&eli


Kuchnia  jachtowa cd.  -  Gril  Ognisko  cz.6

Kurczak  pieczony  w  soli.

Kontynuując  cykl  o  pieczeniu  w  soli dziś  proponujemy  kurczaka. Może  być on pieczony, podobnie jak ryby, na grilu, w ognisku i w piekarniku. Tu również mamy  gwarancję otrzymania zawsze udanej, smacznej, soczystej

i nie przypalonej potrawy jedynie  pod  warunkiem  przestrzegania  czasu  pieczenia.

Potrzebujemy:

- 1 kg  kurczaka (najlepiej z szyją),

- 2,5 kg  soli gruboziarnistej,

- 2 ząbki  czosnku,

- przyprawa do kurczaka lub Vegeta,

- sól,

- 2 tacki aluminiowe bez dziurek (takie jak do pieczenia ciasta),

- gruba  folia  aluminiowa,

- wykałaczki.

Kurczaka  dokładnie  myjemy z zewnątrz i wewnątrz, a następnie osuszamy  ręcznikiem papierowym. Nie obcinamy szyi ani kupra. Tuszkę  wewnątrz   nacieramy przyprawą do kurczaka lub Vegetą i wkładamy natkę pietruszki.

Skórę  spinamy  wykałaczkami tak, bo  otwór  był szczelnie zamknięty (najlepiej spinać skórę na zakładkę).

Do podwójnej tacki (jedna w drugiej) wsypujemy całą sól i stawiamy na grilu

lub  na  żarze  w rozgarniętym ognisku. Podgrzewamy mieszając, aż będzie bardzo gorąca. Na tak przygotowaną sól układamy kurczaka piersią do góry i przy pomocy dużej łyżki  obsypujemy  go szczelnie  w  całości tak, żeby  nie było wolnej od soli przestrzeni na powierzchni kurczaka. Zawijamy foremki 3-4 warstwami grubej folii i  wstawiamy na rozgrzany  gril lub  na  rozgarnięty żar ogniska obsypując nim  całą  foremkę. Pieczemy  około 1,5 godziny. Po tym czasie odcinamy  kawałek soli (byłoby  najlepiej w okolicach kości: mostek, udo) i sprawdzamy, czy  kurczak jest miękki. Jeżeli tak, to  zdejmujemy  skorupę  solną  i otrzymujemy soczystego, aromatycznego  kurczaka z chrupiącą skórką. Dodatkową  zaletą tej metody jest fakt, że duża ilość tłuszczu zostanie w procesie pieczenie zaabsorbowana  w  soli, którą  wyrzucamy.

W warunkach domowych pieczemy  kurczaka w naczyniu żaroodpornym,

 ale nie przykrywamy folią. Temperatura piekarnika to 190 stopni C, a czas pieczenia również 1,5 godziny. We wszystkich przypadkach pieczenia na grilu, ognisku czy  piekarniku  soli  nie skrapiamy woda, tylko  rozgrzewamy  do bardzo wysokiej temperatury. Podajemy z mizerią i pieczonymi ziemniakami niezależnie czy na grilu, czy w ognisku, czy też w piekarniku bądź na patelni.

Na tym kończymy  serię potraw pieczonych w soli.



andy&eli
Kuchnia  jachtowa cd.  -  Grill  -  Ognisko  cz.5 cd.



Ryby  cz.3  cd.



Ryba  pieczona  w  soli, ale  w  domu.

Pieczenie  w  soli  ma swój  niezaprzeczalny urok z  kilku  względów.

Po pierwsze: gotową „kulę: solną  wkładamy  do  ogniska, na gril lub do piekarnika  i  nie  musimy się martwić o to, że się  przypali, będzie sucha,

a więc  niesmaczna.

Po drugie: nastawiamy  czas (timer) lub  po  prostu go określamy i  wiadomo

że po  jego upływie potrawa będzie  udana.

Wreszcie po trzecie: efekt  totalnego  zaskoczenia. Jeżeli  wcześniej  nie  zdradzimy, co będzie  podane, to podziw  i  zachwyt  gości  nie ma sobie równych. Tak  więc  z tych  chociażby  trzech  powodów  ta  metoda  jest  godna  polecenia  ze  wszech  miar. Przypomnimy  krótko, że  piec  możemy  wszystkie  ryby, zarówno  słodkowodne, jak i morskie, a  czas  przygotowania  przy  odrobinie  wprawy  nie  zajmie więcej  niż  15  minut.

Potrzebujemy:

- świeżą  rybę         - 1  kg,

- sól gruboziarnistą - 1, 5 kg,

- 3 cytryny,

- 2 jajka,

- 1 łyżkę  mąki (czubata),

- po 1 dużym  pęczku: pietruszki, koperku i bazylii,

- 2 roztarte  ząbki  czosnku,

- pieprz świeżo zmielony (czarny),

- naczynie  żaroodporne,

- wykałaczki.

Tak jak podaliśmy  w  poprzednim  przepisie: nieoskrobaną, całą rybę z głową, ogonem i płetwami patroszymy, myjemy i wycieramy do sucha. Wnętrze należy skropić  cytryną, natrzeć roztartym  czosnkiem i włożyć 3-4 plasterki cytryny, kilka gałązek pietruszki i koperku oraz  kilka  listków  bazylii. Brzuch  należy  szczelnie spiąć  wykałaczkami, tak by sól nie dostała się do środka.

W misce  wymieszać roztrzepane  jajka, sól, startą  skórkę z 1 cytryny, posiekaną pietruszkę, koperek i bazylię  oraz 1 łyżkę  mąki.

Na dno  naczynia żaroodpornego wkładamy  warstwę  soli o grubości około

2 cm. Delikatnie spryskujemy  wodą ( najlepiej  użyć „sprejówki”). Na sól kładziemy  rybę. Jej powierzchnię  posypujemy  pieprzem i obsypujemy  solą 

(grubość  warstwy soli  podobna,  jak na spodzie) pozostawiając  ogon  na zewnątrz. Uciskamy  sól  tak, aby w  całości szczelnie oblepiła rybę i spryskujemy  woda. Jeszcze  raz  dociskamy sól i wkładamy naczynie z rybą do piekarnika rozgrzanego do temp.200 stopni C. Pieczemy około  35  minut.

Jak poprzednio, sprawdzamy czy  ryba jest już gotowa poprzez wyjęcie grubej ości ogona. Jeśli wychodzi łatwo, to jest gotowa; jeśli nie pozostawiamy w piekarniku  na dalsze 5 -10 minut.

Wyjmujemy z piekarnika na tacę i przy pomocy  noża i młotka delikatnie rozbijamy powłokę  solną i zdejmujemy  razem ze skóra. Filetujemy, dzielimy na porcje ( w zależności od wielkości) i podajemy z cząstką  cytryny i świeżym  pieprzem (najlepiej z młynka). Do tego obsmażane  ziemniaki i sos tzatzyki,

 no i koniecznie lampkę  białego, schłodzonego  wina.\

Napiszcie jak Wam i Waszym  gościom  smakowało?



andy&eli






Kuchnia  jachtowa cd.  -  Grill  -  Ognisko  cz.5



Ryby  cz.3



Ryba  pieczona  w  soli  na  grilu  lub  ognisku.



Do pieczenia w ten sposób nadają  się duże ryby. Najlepsze są ważące 1 – 1,5 kg,

ale  nie mniejsze niż 60 dkg. Mogą to być  duże pstrągi, okonie, sandacze, trocie,  łososie. Mogą  być  też i  szczupaki, ale te mają dużo  ości i  ich  jedzenie  sprawia trudności, a dla dzieci  może  być  wręcz niebezpieczne.

Sól, jaką  używamy w tym celu powinna  być  morska gruboziarnista, ale w przypadku jej braku możemy  użyć soli zwykłej, ale tylko gruboziarnistej, kamiennej (jak do kiszenia ogórków), ponieważ sól miałka  szybko się  topi i czyni  potrawę zbyt słoną  i niejadalną. Oczywiście , jak zwykle, potrzebna  nam  będzie  gruba  folia aluminiowa.

Na  rybę o wadze 60 dkg  potrzebujemy 1 kg soli.

Na  rybę o wadze 1kg  potrzebujemy 1,5 kg soli.

Pieczenie omówimy na przykładzie ryby o wadze 60 dkg.

Rybę  patroszymy, usuwamy skrzela, zostawiamy łeb, ogon i płetwy. Nie skrobiemy, bo  wraz z solą  oddzieli  się cała  skóra. Dokładnie  myjemy

i osuszamy ręcznikiem  papierowym. Będziemy  potrzebowali:

- 1 kg  soli  gruboziarnistej,

- 1 czubatą  łyżkę  mąki,

- 1 duże  ubite  jajko,

- zielona pietruszka i koperek (większe pęczki),

- 2-3 cytryny,

- 1 rozgnieciony ząbek czosnku,

- 2-3 wykałaczki (do spięcia  brzucha),

- odrobina  wody  do  spryskiwania.

Umytą  i osuszoną rybę skrapiamy  wewnątrz sokiem z ½ cytryny. Nacieramy ząbkiem  czosnku. Nie solimy. Wkładamy do środka drugą  połówkę  cytryny pokrojoną  na  plasterki  ze  skórką, a na nie kilka  gałązek pietruszki  i koperku.

Brzuch  ryby  spinamy  wykałaczkami, żeby sól  nie dostała się do środka.

Dwa duże  kawałki  folii aluminiowej układamy jeden na drugim, tak żeby strona błyszcząca  była do góry.

W  misce lub  garnku  umieszczamy sól z rozbitym  jajkiem  i  mąką. Dodajemy posiekaną  resztkę koperku i pietruszki oraz skórkę  z  wyciśniętej  cytryny. Dokładnie mieszamy ucierając dłońmi tak, jak byśmy  chcieli wetrzeć sobie tą mieszaninę w dłonie. Część tak  przygotowanej soli rozkładamy  na  folii, tak żeby się  utworzyła  warstwa min 1,5 cm ( przy dużej  rybie grubość tej warstwy  powinna  wynosić około 3 cm).Następnie  sól spryskujemy odrobiną  wody, tak żeby była  lekko  wilgotna. Nie może  być  mokra ! Na soli  układamy  rybę,

tak by ogon znajdował się  poza solą. Będzie to nasz  wskaźnik, czy  ryba  jest już gotowa. Na rybie  układamy  pozostałą  część soli i  dociskamy  tak, żeby  nigdzie  nie  było  powietrza, a  ryba była  szczelnie  oblepiona  solą  wraz  z łbem. Spryskujemy  wodą podobnie jak poprzednio. Teraz tą  solną  bryłę wraz  z  wystającym ogonem owijamy  folią  aluminiową; nie koniecznie musi  być  szczelnie, ale  w taki sposób, żeby  tworzyła jedną całość. Ten  pakiet  wkładamy  na  bardzo  rozgrzany ruszt i przykrywamy  pokrywą. Nie  musimy  odwracać  w  czasie  pieczenia. Jeżeli  robimy  to  w ognisku należy  zasypać  żarem. Małą rybę (60dkg) piecze się około 25-30 minut. Dużą (1kg) około

35-40 minut. Czasy pieczenia zarówno  na  grilu, jak i w ognisku są  zbliżone.

Po upływie tego czasu sprawdzamy, czy ryba jest już  gotowa. W tym celu  nacinamy folię  w okolicy ogona i  pociągamy za jakąś  grubą ość z ogona.

Jeśli  oddziela się łatwo – ryba jest gotowa: jeśli nie musimy potrzymać ją  w żarze lub na ruszcie  przez następne 5-10 minut. Gotową rybę wyjmujemy z rusztu (ogniska),przecinamy  folię i trzonkiem noża lub po prostu  młotkiem kruszymy  skorupę  solną i  zdejmujemy  ją z ryby  wraz ze skórą. Rybę  przekładamy na deskę do krojenia chleba, tacę, półmisek lub po prostu  duży  talerz. „Rozbieramy”  na  części: najpierw wzdłuż na dwie  połowy, następnie  wyjmujemy  ość grzbietową z pozostałymi i dzielimy  na porcje. Serwujemy polewając sokiem z cytryny. Do tego  proponujemy kartofelki z cebulą pieczone  w  folii (patrz poprzedni post), które  pieczemy  w tym samym  czasie, Jako dodatek może  być podana sałata polana sosem Vinegret  lub  ogórki  małosolne

(najlepiej własnej roboty – przepis również w naszym  blogu, tylko nieco wcześniej).

To danie  możemy podać również na eleganckim  przyjęciu w domu. Ryba  jest aromatyczna  i  soczysta, a nasi przyjaciele    uwielbiają.

Przepis na wykonanie  w domu zamieścimy w następnym poście.

Polecamy!



andy&eli




Kuchnia  jachtowa cd.  -  Grill  Ognisko  cz.4



Ryby  na  grilu  i  ognisku - cz.2



Dzisiaj pstrąg.

Pstrąg  na  ruszcie.

Pstrąga  także  nie  skrobiemy. Jego  delikatna  łuska  rozpuszcza  się  natychmiast. Zaczynamy, jak zwykle, od odgłowienia, dalej patroszymy, myjemy  i skrapiamy  cytryną wewnątrz i zewnątrz. Pozostawiamy  na  kilka  minut, by  mięso  stężało i  następnie  przyprawiamy  pieprzem i solą. Możemy  posypać  ziołami  prowansalskimi lub  natrzeć  czosnkiem. Do środka  wkładamy 2-3  gałązki natki  pietruszki. Polewamy  olejem i  wkładamy  na  ruszt. Pieczemy 8-10 min na każdą  stronę, aż  ładnie  się  zrumieni, a płetwy będą  się  łatwo  oddzielały.

Pstrąg  jest  rybą  szlachetną. Możemy  podać  ją z sałatką  ziemniaczaną, z zieloną  sałatą, ale  najlepiej  smakuje (wg. nas) z młodą kiszoną  kapusta lekko  ocukrzoną. Znakomicie  pasuje  do  tego  lampka  białego  wina.

My  preferujemy dobrego Rieslinga.

W ten  sposób  możemy  na  ruszcie  piec  wszystkie  ryby.

Natomiast  można  też  piec ryby w pakiecikach  z  folii  aluminiowej pamiętając  jednak o tym, że z wyjątkiem pstrąga  wszystkie  pozostałe  muszą  być najpierw  oskrobane, ponieważ  łuski się nie rozpuszczą. Pakiecik  zrobiony  dla  każdego uczestnika  może  zawierać nie  tylko  rybę, ale i  warzywa. Można  również,

w zależności  od  upodobań rybę i warzywa upiec w oddzielnych  pakiecikach. Jedno  jest absolutnie pewne, że tak pieczone  ryby są  niskokaloryczne, lekkostrawne i  nieopalone. Pozbawione    niestety  chrupiącej  skórki, ponieważ  praktycznie    duszone.

Przedstawimy  pstrąga  w  wersji  razem z  jarzynami w  jednym  pakieciku.


Pstrąg w „pakiecie”.
Potrzebujemy:

- średniej wielkości  pstrąga, odgłowionego, wypatroszonego, umytego

  i osuszonego,

- 2-3 pieczarki, oczyszczone na sucho i pokrojone  w pół plasterki,

- 1 cebula, obrana, umyta i pokrojona  w pół plasterki,

- 1 średni  pomidor, umyty i pokrojony w ćwiartki,

- 1 ząbek  czosnku, rozgnieciony,

- koperek, zielona pietruszka, bazylia,

- 1 cytryna,

- 2-3 łyżeczki  masła,

- przyprawy: sól i pieprz.

Przygotowujemy grubą  folię aluminiową, rwąc    na  kawałki dłuższe  od  pstrąga (dużą  rybę można  pokroić na mniejsze kawałki) i  smarujemy  masłem .Rybę  skrapiamy  cytryną, doprawiamy solą i pieprzem i ewentualnie  nacieramy  rozgniecionym  czosnkiem. Do środka  wkładamy 2 plasterki cytryny oraz 2-3 gałązki zielonej pietruszki i  koperku. Na posmarowaną  folię  układamy 2 plasterki cytryny i pokrojoną  cebulę, a na to  kładziemy rybę

 z kilkoma listkami bazylii na  wierzchu. Obok  układamy pomidory  i  pieczarki. Na  wierzch  kilka „wiórków” masła. Zawijamy  pakiecik  pozostawiając na  górze  trochę  wolnej  przestrzeni. Wkładamy  na  gril na  około 20 minut.

Możemy  również ten pakiecik zagrzebać  w  żarze  ogniska  i  piec około 15 minut. Podajemy z upieczonym na  grilu lub  nad ogniskiem  chlebem.

Smacznego.



andy&eli